piątek, 7 sierpnia 2015

"Szkoła bogów" Bernard Werber

[Źródło]
Ave! - jakby powiedziano w starożytnym Rzymie...
Niestety nie wiem, jakie powitanie funkcjonowało w starożytnej Grecji, ale musiało być to coś równie wzniosłego. Zaś z wiedzy o Helladzie mogę tylko przytoczyć przysłowie: "Powróć z tarczą lub na tarczy", które, z tego co mi wiadomo, było bardzo popularne wśród spartańskich wojowników. Jeśli teraz pomyślałeś o filmie "300" - bardzo dobrze! Właśnie o tych gości mi chodziło.

Skąd ten odnoszący się do czasów p. n. e. początek? Ponieważ bez choćby nikłej wiedzy z zakresu mitologii nie wiele ta książka wam powie.

Michela Pinsona czytelnicy Bernarda Werbera powinni już znać. Dla tych, którzy jeszcze nic o nim nie wiedzą wspomnę, że ów człowiek ma już za sobą takie przygody jak posiadanie, a wręcz bycie duszą poza ciałem oraz posługę anioła. Wszystkie te wydarzenia można odnaleźć w poprzednich seriach tegoż autora. Tym razem jednak nasz bohater wznosi się poziom wyżej. Lądując na nieznanej sobie planecie, na wyspie Aeden pośrodku oceanu, ze stolicą mianującą się: Olimpia, dowiaduje się, że razem z takimi osobistościami jak Maria Curie, George Eiffel czy Edith Piaf został uczniem szkoły bogów. Czyż to nie cudowne? Chociaż... trochę traci ta informacja w oczach, gdy dowiadujesz się, że wśród stu czterdziestu czterech uczniów jest jeden takich co chce wszystkim "skrócić cierpienie" (że się tak ładnie wyrażę), potocznie zwany "bogobójcą". Kto nim jest? Czym jest sama szkoła bogów? Do czego przygotowuje i jak? Wszystkie te tematy zostaną poruszone w tej, i żadnej innej, książce.

Ostrzeżenie! Jeżeli spodziewasz się, tak jak ja, czegoś w stylu "Percy'ego Jacksona" to oboje grubo się pomyliliśmy!

Akcja powieści ma bardzo specyficzny charakter. Widać, że była doskonale przemyślana i zaplanowana, bo czasem wśród wydarzeń przewinie się dialog, który zaskoczy czytelnika, kompletnie wytrącając go z równowagi, przez co kolejne sytuacje trafiają do niego ze zdwojoną siłą. Fabuły nie można nazwać łatwą, szybką i prostą. Jest inteligentna, ma wiele zwrotów i "pułapek", ale nie postępuje zbyt szybko, nie jest wybuchowa i pełna fajerwerków. Działa w sposób znany nam z powiedzenia: "apetyt rośnie w miarę jedzenia" - początkowo tylko kusi, by dopiero po pewnym czasie, etapami, rozkręcić się co najmniej do prędkości światła.
Jeden z niewielu zarzutów mogę mieć do tej powieści, kieruję do głównych bohaterów. Niestety autor potraktował czytelnika tak, jakby ten już wszystko wiedział, czego ja - szczerze powiedziawszy - nie lubię. Przez co ów czytelnik nie ma szansy by poznać lepiej głównych bohaterów, zrozumieć ich działania i motywy. Co poniektóre cechy oraz elementy z przeszłości naszych bohaterów są oczywiście wyjaśnione, ale nieco zdawkowo, tak by dało się zrozumieć następujące po sobie wydarzenia. Jednak muszę przyznać, że ja nie zżyłam się z bohaterami, a w tym wypadku nie musiało to być nic wymagającego, bo nie dość, że w grupie głównych bohaterów przeważali mężczyźni (których ja, z reguły, bardzo lubię), to jeszcze do tego byli FRANCUZAMI! Czyli spełnienie moich marzeń. Mimo to - nieprzekonujące.
Ale nie ma co się smucić! Za protagonistów nadrabiają postacie poboczne, które pokochałam z całego serca. Bo jak tu nie pokochać jednego z braci de Montgolfier, van Gogha, czy właśnie Marii Curie, z których to postaci autor wybrał najbardziej charakterystyczne cechy i bardzo wyraziście przedstawił je używając postaci historycznych jako bohaterów? Dlatego pani Curie zdarza się marzyć o ostatnim pierwiastku, a pan Eiffel bez przerwy ma zakusy architekta i budowlańca, ale (!) nieszablonowego. Dla mnie jednak istnym cudem byli przedstawieni przez Werbera bogowie. O ile w serii o przygodach Percy'ego Jacksona (aut. Ricka Riordana) bogowie byli w jakiś sposób przerysowani, tutaj są to postacie pełne wyniosłości i kunsztu, który aż bije poprzez kartki. Odpowiadają swoim opisom z mitologii greckiej, a charakter każdego z nich odpowiada temu czym się opiekują. Są wręcz przykładem harmonii i idealnej kompozycji postaci. Coś pięknego!

Jeśli miałabym się wypowiadać o języku i stylu powieści powiedzmy sobie jedno od razu: to nie jest literatura dla młodzieży. To nie jest powieść, którą "łyka się na raz", ponieważ zmusza ona do myślenia. Autor posługuje się mądrym, dojrzałym językiem, pochyla się nad wieloma trudnymi tematami, niby tylko się po nich prześlizgując, a jednak pozostawiając w czytelniku pewną chęć zgłębiania tej wiedzy dalej. Może tej książki nie da się przeczytać "na raz", ale zdaje mi się, że jest o wiele wartościowsza niż wiele pozycji, które w taki sposób da się przeczytać.

W mojej opinii ta książka zasługuje na waszą uwagę. Ode mnie dostała 8/10. Dodam jeszcze jedno: uważam, że do takiej literatury trzeba pewnej dojrzałości, a choć ja mam te swoje 18 lat i maturę za pasem, to wydaje mi się, że o wiele lepiej poczułabym się z tą książką, gdybym przeczytała ją w nieco późniejszym czasie, gdy miałabym więcej doświadczenia i mądrości życiowej. Czy sięgnę po kontynuację? Nie wiem. Wydaję mi się jednak, że zrobię to z wielką chęcią, gdy będę starsza.

Zapraszam do recenzji filmowej:



CZYTAJCIE, KOMENTUJCIE I PODAJCIE DALEJ! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz