sobota, 21 lutego 2015

"Zbuntowana" Veronica Roth

Źródło: [KLIK]

Jestem już trochę bardziej żywa, więc siadam i piszę. 

Oczywiście wciąż możecie podawać propozycje pod poprzednim postem.

OPINIA ZAWIERA NIEWIELKIE SPOILERY - JEŚLI NIE CZYTAŁEŚ PIERWSZEJ CZĘŚCI TRYLOGII - NIE NALEŻY JEJ CZYTAĆ. 

Ostrzegam, że jeżeli jesteście największymi fanami tego tomu, a nie chcecie się denerwować (ja dzisiaj trafiłam na stary odcinek Top Model i myślałam, że mnie krew zaleje <tak to jest się wczuwać>, na szczęście w tym samym czasie puszczają Scooby'ego Doo), to to nie jest recenzja dla was.

"Zbuntowana" jest drugim tomem trylogii "Niezgodna". Akcja rozpoczyna się dosłownie zaraz po zakończeniu pierwszej części - właściwie jeśliby je połączyć, to zupełnie nie zauważylibyśmy gdzie zaczyna się drugi tom. Tobias, Tris, Caleb, Peter i Marcus uciekają do frakcji Serdecznych, aby chronić się przed Erudytami. Nie znajdą tam jednak schronienia na długo. Gdzie bohaterowie znajdą ostoję? Kto będzie musiał się poświęcić, a kto się uchowa? Co się stanie z życiem Tris?

Wiem, że moja poprzednia opinia wzbudziła kontrowersję. Gdyby zrobić wykres moich wrażeń o tej trylogii miałby on kształt litery J, a "Zbuntowana" mieści się niestety w najniższym punkcie.

Ale zacznijmy od plusów. Dobry pomysł z ucieczką do serdeczności, dobra postać Johanny (jeszcze ją poznacie, jeśli nie czytaliście) - właściwie druga drugoplanowa naprawdę świetnie skonstruowana postać w tej serii. Ślę pokłony za to, co autorka zrobiła z Calebem, bo mimo iż miałam zaspoilerowane co się wydarzy, czytało mi się to z ogromną przyjemnością. Kolejny wielki plus za "złola", czyli Jeanine, która w tym tomie pojawia się o wiele częściej i daje zdecydowanie więcej powodów do tego, by jej nie lubić i za Petera, który ukaże nam odrobinę więcej niż czubek noża. I na koniec: dobry styl - trochę płaski, ale jako lekkie czytadło, na wydech pomiędzy "powieściami życia" może być.

No... tyle, że na tym plusy się kończą. O ile w pierwszym Tomie tolerowałam postać Tris, a nawet momentami potrafiła mnie zaskoczyć, o tyle w tym tomie chciałam ją zagryźć. Denerwowała mnie do granic możliwości. Rozumiem, że przeżyła tragedię, ale psychika człowieka nie działa w sposób aż tak autodestrukcyjny, zwłaszcza jeżeli mamy wokół siebie, aż tyle powodów by żyć. Wiem, że myślicie inaczej, bo przecież ile razy w filmach i serialach widzieliście te dramatyczne chwile, kiedy główny bohater poddawał się i już nie mógł? No cóż... tyle, że to skrajne przypadki depresji. Adrenalina pozwala nie myśleć, prawie tak samo jak antydepresanty. Czy Tris ma depresję? No cóż, to by przynajmniej co nieco tłumaczyło.
Postać Tobiasa też mnie nie do końca satysfakcjonuje: chłopak mówi jedno, sprzeciwia się zachowaniu Tris, a i tak idzie za nią ślepo jak szczeniak. W końcu i tak robi wszystko, żeby jej pomóc. Powiecie: TO MIŁOŚĆ. A ja odpowiem: Za każdym razem kiedy groził jej zerwaniem, kibicowałam mu, żeby to zrobił.
Przykro mi trochę, że sceny kulminacyjne niczym mnie nie zaskoczyły. Powinnam mieć żołądek wywrócony o 180 stopni i płakać jak bóbr, a siedziałam powtarzając w myślach:
<sarkazm> "Teraz stanie się to... (po upłynięciu chwili czasu) No proszę, stało się!" </sarkazm>.

No i dobra, nie męczmy tego już. "Zbuntowana" podobała mi się najmniej, głównie dlatego, że nie miałam ani śladu zaskoczenia. W jednym z komentarzy powiedziałam, że przy czytaniu polegam na emocjach, bo one są zawsze. Tu było ich wybitnie mało, a przebijała się nuda.
Szczerze powiedziawszy uważam, że tak dobra aktorka jak Shailene Woodley, wiele dodaje do tej roli, ale nawet ona nie wiele potrafi z nią zrobić.

Ale powiem jedno: Musicie przeczytać tę książkę. Niezależnie od tego, czy będziecie mieć takie wrażenia jak ja (siedzę w tym gatunku dość długo i pewnie dlatego tak mało mnie zaskakuje), czy będziecie zachwyceni jak wielu moich znajomych. Bowiem "Wierna" wynagrodzi wam wszystko. Uwierzcie mi. 

 A co wy myślicie o tej książce? 

CZYTAJCIE, KOMENTUJCIE I PODAJCIE DALEJ!

Idę dalej umierać pod kocem. Nie macie pojęcia ile w ciągu jednej soboty idzie serialów kryminalnych. Oglądacie któryś?
Poza tym, OMG już jutro w nocy OSCARY! Czekacie do 1:55?

4 komentarze:

  1. Zbuntowana, w porównaniu z Niezgodną i Wierną, wypadła najbardziej blado ;D ale i tak mi się podobała ; ) i wybieram się na film :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uważam, że ,,Wierna" jest o niebo lepsza od ,,Zbuntowanej", choć ja po zakończeniu ryczałam jak bóbr. Okej nie będę spojlerować jeżeli ktoś nie czytał. W ogóle przyznam Tris od początku mnie wkurzała, ale idzie z nią przeżyć. Niemniej jednak wolałabym spędzać czas z Katniss. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka niespecjalnie mnie interesuje, ale za to Oscary oglądam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Zbuntowana" - od tej pory aż do końca trylogii miałam ochotę walnąć czymś ciężkim Tris. Nawet "Wierna" nie wynagrodziła mi zbytnio braku jakiego instynktu przetrwania u Tris. Uwielbiam "Niezgodną" niestety kolejne jej części już nie tak bardzo.

    OdpowiedzUsuń